SZKOŁA PODSTAWOWA IM. ŚW. JADWIGI ŚLĄSKIEJ w Krynicznie

Wakacyjny wyjazd na cmentarze na Ukrainie to podsumowanie całorocznych działań realizowanych w ramach akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”. Tradycyjnie już udaliśmy się do Łopatyna w powiecie Radziechowskim, w tym roku jednak pracowaliśmy jeszcze na cmentarzu w Szczurowicach i w Pawłowie. Każde z tych miejsc to osobliwa historia.

Kiedy szykowaliśmy się do tegorocznej wyprawy, wydawało nam się, że skoro już trzeci raz wracamy na groby do Łopatyna, które tak skrupulatnie sprzątaliśmy w latach ubiegłych, to będziemy mogli więcej czasu poświęcić na nowy cmentarz w Szczurawicach. Nic bardziej mylnego… już dojeżdżając do granic miasteczka, wiedzieliśmy, że pracy będziemy mieli więcej niż dwa lata temu: na terenie całego cmentarza trwa od kilku miesięcy wycinka drzew. Trzeba przyznać, że cmentarz zupełnie zmienił swój wygląd, a my potrzebowaliśmy dużo czasu, aby odnaleźć polskie groby. Na szczęście udało nam się również dotrzeć do miejsc, które wcześniej były niedostępne.

Pracę rozpoczęliśmy od cmentarza w Szczurowicach: wykaszanie, odchwaszczanie, próba odczytania nazwisk… niestety wiele pomników jest na tyle zniszczonych, że tylko pojedyncze litery pozwalają przypuszczać, iż w grobach tych spoczywają polscy przodkowie. Dwa dni intensywnej pracy upłynęły szybko. Czasami podchodzili do nas mieszkańcy, zdziwieni naszym widokiem, ale chętnie opowiadali, o tym jak było dawniej; jak Polacy, Ukraińcy, Żydzi żyli i pracowali razem; teraz wioska pustoszeje: młodzi ludzie wyjechali, a pozostali tylko starsi i jest ich z każdym rokiem coraz mniej…

Z cmentarza widać wyraźnie zniszczony dach kościoła katolickiego: jak się dowiadujemy, nigdy nie został on konsekrowany: zarówno I jak i II wojna spowodowały ogromne zniszczenia i pomimo starań poprzednich księży nie udało się zakończyć budowy; powojenne dzieje sprawiły, że kościół został zamieniony na stajnię i spichlerz.

Po skończonych pracach w Szczurowicach, zabraliśmy się za porządkowanie mogił w Łopatynie. Część grupy pojechała do Pawłowa, gdzie znajduje się grób polskiego poety romantycznego Kornela Ujejskiego.

Kresy to nie tylko groby. Poznając przeszłość, nie mogliśmy nie wrócić do Lwowa. Tym razem jednak poznaliśmy zupełnie nowe miejsca: malownicze uliczki śródmieścia ze wspaniałymi, pięknie zdobionymi kamienicami. Przewodnik co chwilę przypominał: oglądajcie miasto powyżej pierwszego piętra! Zrezygnowaliśmy również z cmentarza na Łyczakowie, aby zobaczyć znacznie mniejszy, ale równie malowniczy i często pomijany przez wycieczki cmentarz Janowski. Tam również znajdują się liczne polskie groby, którymi zajmują się organizacje i wolontariusze polscy – wymaga to od nich wielkiego nakładu pracy i oczywiście środków finansowych, pozyskiwanych z dobrowolnych składek i zakupów cegiełek.

Niezapomniane wrażenia wywołała także wycieczka do Krzemieńca, gdzie oglądaliśmy liceum krzemienieckie założone przez Tadeusza Czackiego i Hugo Kołłątaja w dawnym Kolegium Jezuickim oraz dom rodzinny Juliusza Słowackiego. Wspaniałą panoramę miasta mogliśmy podziwiać z Góry Bony, nazwanej na cześć królowej, która otrzymała w darze posiadłości krzemienieckie od swojego męża Zygmunta Starego. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się również w Poczajowie: znajduje się tam ławra Poczajowska – jeden z najważniejszych klasztorów Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego, dawniej monaster bazyliański.

Za każdym razem kiedy jesteśmy w Łopatynie staramy się dotrzeć do naszych rodaków, którzy, jak sami przyznają, czekają na nasze odwiedziny. Po raz kolejny spotkaliśmy się z p. Bronią i jej synem, którzy żyją w skromnych warunkach, ale siły jeszcze pozwalają obojgu na uprawianie przydomowego ogrodu i hodowanie kilku kóz. Pani Bronia wspomina dawne czasy, chociaż nie wszystkie wspomnienia są miłe.

W tym roku udało nam się też poznać panią Marię, 84 letnią Polkę, która mieszka na końcu miasteczka. Dla pani Marii spotkanie było ważnym wydarzeniem: czekała na nas cały dzień, przygotowała stare fotografie i cierpliwie odpowiadała na nasze pytania: jak to było dawniej, co stało się z jej rodziną, dlaczego zostali… Był to bardzo wyjątkowy wieczór pełen wrażeń dla nas wszystkich. Żegnając się z nami, pani Maria napominała: czekam na Was za rok, pamiętajcie, żeby mnie odwiedzić…

Podczas pobytu mogliśmy liczyć na wsparcie księdza Stanisława, który od ubiegłego roku pomaga nam w zorganizowaniu pobytu na miejscu. Każde spotkanie z nim to krótka lekcja historii: ciekawie opowiada o przeszłości i ważnych wydarzeniach związanych z miejscami, które odwiedzamy, ale stara się również tłumaczyć dzisiejszą, współczesną historię.

A jak wspominają swój wyjazd młodzi wolontariusze?

Krzysiu Puk:

Przyjechałem tu [na Ukrainę], bo chciałem wyjść z domu, zrobić coś pożytecznego. Jestem harcerzem i lubię pracować, więc uznałem że taki wyjazd będzie ciekawym sposobem spędzenia czasu. Co więcej: mam korzenie kresowe i chciałem coś zrobić dla dobra rodzinnej pamięci.

Szczotkowaliśmy nagrobki, przekopywaliśmy zachwaszczoną ziemię wokół, a także wykopywaliśmy korzenie krzewów i mniejszych drzew. To był dobry czas, nawet mimo braku ciepłej wody w łazience, i myślę że za rok też przyjadę. Cieszę się z kolejnej pieczątki w paszporcie J

Grzesiek Konieczny

Na Ukrainę przyjechałem, ponieważ chciałem zrobić coś pożytecznego w te wakacje, a także z powodu kresowych korzeni -chciałem zobaczyć rodzinne strony. Zajmowałem się głównie grabieniem ściętej trawy i wykopanych korzeni i chwastów. Ścinałem też krzaki sekatorem i pomagałem przy wynoszeniu śmieci.

Krzysztof Konieczny

Na Ukrainę, na akcję „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”, przyjechałem po raz trzeci. Ciągle kierują mną różne motywacje: z jednej strony sentyment do Kresów, nawet pomimo braku korzeni kresowych, a poniekąd katolicki imperatyw – nie mogłem się po prostu pogodzić z myślą, że groby moich rodaków niszczeją bez żadnej opieki. W tym roku miałem także zaszczyt pracować przy grobie Kornela Ujejskiego, nazywanego ostatnim poetą romantyzmu polskiego, twórcy jednej z moich ulubionych pieśni – „Z dawna Polski Tyś Królową”.

Do moich zadań należało głównie wykopywanie chwastów i krzaków. Słońce co prawda doskwierało swoim gorącem, ale była to przeszkoda do przebycia. Cieszę się też z sobotniej wycieczki do Krzemieńca, w którym znajduje się liceum (słynne z wyedukowania chociażby Juliusza Słowackiego czy Stanisława Worcella) i dom Juliusza Słowackiego oraz do Poczajowa – kompleksu zborów („Ukraińskiej Jasnej Góry”) oraz niedzielnego zwiedzania Lwowa i Cmentarza Janowskiego. Jestem pewien, że za rok również wezmę udział w akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”.

Anna Gabryszewska-Konieczny

 
 

 Statystyki

 

Najczęściej oglądane obrazy w tej kategorii

Powered by Phoca Gallery